63 dni czyli 1512 godzin. Na tyle czasu dostał Andrzej Duda mandat zaufania od społeczeństwa. A właściwie od tej części, która uwierzyła w to, że Adrian wyjdzie z przedpokoju, odrzuci w kąt długopis, jaki dostał od PIS i Kaczyńskiego i zacznie być prezydentem jeśli nie wszystkich Polaków, to większości z nich. Niestety, choć dla wielu z nas zgodnie z przypuszczeniami nie wykorzystał tego czasu. Gdy 25.09.2017r. w samo południe zaprezentował przed dziennikarzami swoje projekty ustaw o KRS i o SN wiedział, że są nie do zaakceptowania i równie sprzeczne z Konstytucją, jak te, które wcześniej sam zawetował. Dlatego nie zostały opublikowane na internetowej stronie prezydent.pl. Zostały tylko sfotografowane przez dziennikarzy i tylko w takiej formie krążyły w Internecie. Przedstawiając je Duda już się jąkał, zacinał i w swoim stylu powtarzał w kółko niektóre słowa. Później odegrał szopkę z tzw. konsultacjami w sprawie zmiany Konstytucji…
No cóż. Ja w lipcu wiele się nie spodziewałem po setach Dudy. Dla mnie było jasne, że to wszystko było po to aby uspokoić narastające społeczne niezadowolenie, aby stłumić ten żar, który na nowo udało się rozpalić. Tym cenniejszy był to żar, że tym razem protestach wzięły tez udział młode osoby. Jednak ani PIS ani ich posłannik czyli Andrzej Duda nie wzięli pod uwagę jednego. Ze tym razem Ci, którzy w ten żar dmuchali nie odpuszczą.
Panowie Duda, Kaczyński, Ziobro i inni. Obiecuję Wam, w imieniu swoim ale i tysięcy Polek i Polaków, że za te próby zamachu na Konstytucję, niezależne Sądownictwo a przede wszystkim na demokrację odpowiecie. I choćbym miał stanąć przeciwko Wam w większym lub mniejszym gronie znajomych i przyjaciół, których poznałem przez ostatnie półtora roku TO NIE ODPUŚCIMY. A za Wasze łamanie prawa Was ROZLICZYMY.