PRL sadziła, Szyszko rżnie
W sobotę pojeździłem trochę po Kotlinie Kłodzkiej. Na drodze od Dusznik do Zieleńca, a jeżdżę tą drogą od kilkudziesięciu lat, naliczyłem kilkanaście przydrożnych składów pociętego drewna. Nigdy tak dużej ilości tutaj nie widziałem. Przy innych drogach, w lasach Kotliny Kłodzkiej, także widniały zwały pociętego, głównie świerka. Wynika z tego, że minister Szyszko dał sygnał do cięcia nie tylko Puszczy Białowieskiej. Przypuszczam, że to zmasowane cięcie ma podłoże przede wszystkim ekonomiczne. PiS dzieli hojnie pieniądze publiczne , ale trzeba je skądś brać. Lasy państwowe to wielki rezerwuar pieniędzy. W PRL lasy upaństwowiono i dodatkowo obsadzono drzewami miliony hektarów ziemi gorszej jakości. Gospodarka leśna w PRL była wzorem dla Europy. Nie popsuto jej po 1990 roku. Teraz, ziejący nienawiścią do PRL, PiS sięga po narodowe postPRL-owskie dobra, na które pracowały pokolenia. Lasy idą pod topór, bo trzeba pieniędzy na wyborcze zobowiązania.
Masowe cięcie lasów służy zatykaniu dziury w budżecie. Bo jak wiadomo wcale tak dobrze w budżecie nie jest. Ostatnie komunikaty o nadwyżce w budżecie to zwykła ściema. Rząd po prostu opóźnia zwroty WAT i stąd ta pozorna nadwyżka, którą trzeba będzie oddać. Walka z handlem nielegalnym paliwem powinna przynieść wzrost wpływów z paliwowej akcyzy, tymczasem są one (wzrosty) bardzo symboliczne. Trzeba więc ciąć las. Jak do władzy dojdzie lewica znowu będzie odnawiać drzewostan. Dzisiaj nawet kornik- drukarz podzielił społeczeństwo. Obrońcy przyrody mówią co innego, a minister Szyszko co innego. Jedno jest pewne, obywatele dowiedzieli się co to jest ten kornik, ale poglądy na jego rolę są różne. Tylko drzew szkoda. Rosną powoli, a Szyszko tnie błyskawicznie.
Czesław Cyrul